Dlaczego wędkarstwo sprawia człowiekowi przyjemność...
i jak odnaleźć radość w łowieniu stosując klasyczną metodę spławikową?
Fundamentem w życiu każdego człowieka powinna być pasja, czy też zajęcie które sprawia mu przyjemność i – przy odrobinie szczęścia – staje się również podstawowym źródłem dochodu. Nie umniejszając wartości literaturze, sztuce, czy innych hobbystycznych czynności, chciałabym się dziś skupić na wędkarstwie.
Wędkarstwo uchodzi nie tylko za pasję, ale również za sport. Z reguły jest kojarzone z osobami starszymi, ale już na wstępie chciałabym obalić ten mit. Sama wędkuję z rodziną i oddając się owej przyjemności znajduję się w towarzystwie również młodych ludzi. Według statystyk Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW), wędkuje 1,5-2 mln Polaków. Warto więc zadać sobie pytanie o zalety tego zajęcia, a może wkrótce aktywnych wędkarzy będzie dużo więcej.
Przede wszystkim warto skupić się na najważniejszym obiekcie – rybie
Jest w wędkarstwie najistotniejsza, jak w koszykówce piłka, czy w malarstwie sztalugi. Przede wszystkim złowienie imponujących rozmiarów ryby jest niebagatelnym sukcesem dla wędkarza, który może ów okazem pochwalić się znajomym. Jest to niewątpliwie potwierdzenie naszych wędkarskich umiejętności, a postępy zawsze są satysfakcjonujące, w każdej dziedzinie. Złowienie ryby jest potwierdzeniem, że opanowało się sztukę wędkarstwa i jest powodem do tryumfu.
Ponadto ważna jest też kulinarna wartość połowu. Kto z nas oprze się rybie podanej z frytkami, czy też przyrządzonej w cieście?
Pragnę obalić kolejny mit, jakoby wędkarstwo miałoby być zajęciem nudnym i monotonnym. Nie zgodzę się z tym, albowiem oczekiwanie na wymarzony okaz wiąże się z zastrzykiem adrenaliny, podnieceniem, siłowaniem się z rybą! Och, weźmy chociażby przykład z literatury, z opowiadania Hemingwaya, gdzie walka o rybę osiągnęła apogeum. I przekształciła się w coś głębszego – ważna była nie tylko sama wartość połowu, walka o Marlina, lecz była to walka z własnymi słabościami, próba charakteru.
Wędkarstwo jest też czynnością, która zbliża ludzi. Wspólne milczenie (by nie spłoszyć ryby), godziny przebyte przy stawie czy naprędce przygotowany posiłek w turystycznych warunkach, pociecha z kolejnej złowionej ryby – jest tym, co łączy ludzi bardziej, niż długie rozmowy.
Ponadto, już starożytni filozofowie nakłaniali do tego, by żyć w zgodzie z naturą. W późniejszych epokach nawiązań do tego było mnóstwo! Przebywanie na stawie, wędkując, rozpieszcza wszystkie nasze zmysły i spełnia kilka potrzeb jednocześnie. Wędkarstwo jest szczególnie fascynujące nocą. Wprawdzie o tej porze łowienie jest znacznie utrudnione, aczkolwiek właśnie to wyzwanie jest samo w sobie ekscytujące, a jakże opłacalne! W nocy najczęściej można łowić duże okazy sumów i węgorzy. Jednak obecnie nocą łowi się także amury, leszcze, karpie czy liny. Dzieje się tak dlatego, że o tej porze ryby są mniej ostrożne, bo pod wodą nie jest widoczna zarówno żyłka, jak i haczyk. Niemniej jednak to ułatwienie nie jest jedyną zaletą wędkowania w nocy. Dużym plusem jest tu też przepiękny krajobraz. W takim otoczeniu człowiek może bez reszty oddać się przyjemności łowienia, zapomnieć o dojmujących problemach życia codziennego, oderwać się od wszelkich stresów. Wtedy liczy się tylko ta życiodajna chwila. Która po chwili mija, by ustąpić miejsca dreszczykowi emocji, który związany jest z holowaniem ryby do brzegu. A później jest już tylko satysfakcja z udanego połowu.
Jestem przekonana, że w tym momencie – najpóźniej! – urodził się nowy pasjonat wędkarstwa. Zajęcie to ma tak wiele plusów, że wielką szkodą byłoby nie spróbować swoich sił w tym sporcie. Laik z pewnością będzie miał kłopoty z rozpoczęciem swojej przygody z wędkarstwem, ponieważ nie jest to takie proste. Jest wiele technik łowienia, ale do najłatwiejszych należy na pewno klasyczna metoda spławikowa. Sądzę, iż jest idealnym rozwiązaniem dla początkujących wędkarzy. Sama też, gdy spędzam czas nad wodą widzę, że wiele osób wędkuje właśnie w ten sposób. Pozostaje zadać sobie pytanie, czym rzeczona metoda zasłużyła sobie na taką popularność? Odpowiedź nasuwa się sama, albowiem jest ona źródłem wielu alternatyw dla wędkarza z tej przyczyny, że jest metodą najbardziej uniwersalną. Umożliwia osobie wędkującej połów małych ryb takich jak ukleje czy płoci. Po modyfikacji, poprawie sprzętu można już użyć metody spławikowej do łowienia większych ryb – nawet karpi. Nierzadko spotkałam się też z połowem – metodą spławikową – sumów czy nawet szczupaków. Możliwości spławika przemawiają za wygodą i uniwersalnością tej metody, dlatego też tak wiele osób się na nią decyduje. Warto pamiętać o tym, by wkładać zestaw bezpośrednio do wody, a nie zarzucać. Ma to wiele plusów, ponieważ przynęta jest bezpieczna, i też nie narobimy zbyt wiele hałasu czyniąc w ten sposób. Łowiąc klasyczną metodą spławikową musimy się liczyć z tym, że łowimy tylko czynnie. Nie odkładamy wędziska i nie oczekujemy na branie. Liczy się pełne skupienie na wędkowaniu. W związku z tym trzymamy wędkę stale w ręku, ewentualnie w wodzie stojącej od czasu do czasu możemy ją lekko poderwać do góry, czy też podciągać przynętę do siebie.
Wędkarstwo ma to do siebie, że ludzie łatwo ulegają jego urokowi – tak jak i mnie zdarzyło się to kilkanaście lat temu. Z uśmiechem obserwuję, jak nad wodę przychodzi coraz więcej osób – w tym wiele młodych! – z wędkami. Łatwo rozpoznać początkującego wędkarza, ponieważ nieudolnie radzi sobie ze sprzętem, jest nerwowy i niecierpliwy, a to w tym zajęciu nie jest zbyt pożądane. Warto osiągnąć wewnętrzny spokój, który pozwoli nam później bardziej cieszyć się ze zdobyczy i wypuścić ją z powrotem do wody, sprzedać albo ze smakiem spożyć. Nad wodę zatem! Pogoda wciąż nam sprzyja. Na wakacje często wyjeżdżamy nad wodę odpocząć, warto następnym razem do bagażu wrzucić wędkę i spróbować swoich sił na łowisku.